Yo. To moje nowe opowiadanie. Mam nadzieję, że się spodoba i charaktery postaci jakoś przejdą D: Zostałam zainspirowana Adore Delano, którą ostatnio odkryłam. Tak, to drag queen xD Danny Noriega jest dla mnie naprawdę ładny! Jak tylko go zobaczyłam bez przebrania, stwierdziłam że wygląda jak moje wyobrażenie Erena i musiałam wręcz to napisać. Patrzcie!
Rozpływam się nad jego wspaniałością *^* A, jeśli chodzi o wspomniany teledysk i kawałek tekstu piosenki z opowiadania, to również jest jego. Padłam przy słuchaniu xD
Rozpływam się nad jego wspaniałością *^* A, jeśli chodzi o wspomniany teledysk i kawałek tekstu piosenki z opowiadania, to również jest jego. Padłam przy słuchaniu xD
Pairing: Levi x Eren
Gatunek: komedia, romans
Liczba słów: 2 031
Ostrzeżenia: +16 (dla
spokojności mojego ducha), przekleństwa, może coś więcej xD
Była druga w nocy. Większość
ludzi spała już o tej godzinie, ale nie Levi. Trzydziestodwuletni mężczyzna
siedział przed laptopem położonym na stole i patrzył się bezwiednie w ekran,
rozmyślając nad swoim życiem. Życiem, które było dla niego pasmem niepowodzeń i
porażek. Erwin wyjechał za pracą w większej korporacji, Hanji parę miesięcy po
nim. Choć oboje proponowali mu, by pojechał z nimi, Levi nie chciał. Z
perspektywy czasu uważał swoją decyzję za głupią, lecz tym, co nie pozwalało
Leviemu na przyznanie się do błędu było to samo przez co nie przyjął propozycji
– duma. Nienawidził, gdy ktoś usiłował mu pomóc, wolał sam dojść do pewnych rzeczy.
Był kimś na wzór idealisty, lecz chociaż miał pewne cele, nie mógł ich
osiągnąć. Niewyparzony język częściej mu szkodził niż pomagał, zupełnie jak
wybuchowy temperament. Dlatego od niemal dziesięciu lat pracował na kasie w
supermarkecie, obcując z idiotami, którzy tam przychodzili. Bo był idealistą,
który nie bardzo potrafił sobie poradzić z życiem.
– Levi?
– Hm? – mężczyzna spojrzał na
otwarte okienko w prawym górnym rogu ekranu, na którym widniała zmartwiona
twarz Hanji.
– Wszystko w porządku? – spytała
kobieta.
Gdyby Levi nie był zmęczony, z
pewnością dostrzegłby komizm zaistniałej sytuacji. Hanji zwykle nie zauważała tak
szybko zmian nastroju u ludzi. Jeszcze trudniej było zauważyć cokolwiek u Leviego,
który nie był ekstrawertykiem, a jego twarz była wiecznie zachmurzona. Erwin
nazywał to „twarzą pokerzysty”, a Ackerman w odwecie mścił się na jego brwiach,
mówiąc na Smitha „Pan Brewka”. Były tak śmiesznie grube, że Levi nie zdziwiłby
się, gdyby nagle zyskały samoświadomości i uciekły.
– Tak, czemu pytasz? – odparł od
niechcenia.
– Pogłębiła ci się zmarszczka
między brwiami – Hanji wskazała palcem czoło. – Wiesz, czasem się zastanawiam
czy twój grymas nie jest permanentny. Nawet małe dzieci się ciebie boją!
– Wystarczy jedno moje
kliknięcie, żeby zakończyć tę rozmowę. Jedno. – Ostrzeżenie w głosie było aż
nazbyt widoczne.
– Uspokój się, mój mały
munchkinie. – Hanji skrzywiła się, ale zaraz później obdarowała swojego
gburowatego przyjaciela niemal oślepiającym uśmiechem. Z doświadczenia
mężczyzny było wiadome, że nie może wyniknąć z tego nic dobrego. – Patrz co
znalazłam! – zawołała i zaczęła coś zawzięcie pisać na klawiaturze. Parę
kliknięć później Leviemu wyskoczyła ikonka wiadomości. – Obiecaj mi, że
obejrzysz całe!
– Hanji…
– Całe!
Chcąc nie chcąc Levi z ciężkim
westchnieniem skinął jedynie głową. Nie miał siły na użeranie się z Hanji,
nigdy nie dałaby mu spokoju jęcząc, póki nie spełniłby jej zachcianki.
Pierwsze, co rzuciło mu się w
oczy, była cała masa różu. Różowe ściany, różowy telefon, różowa peruka i…
najpiękniejsze zielone oczy jakie kiedykolwiek widział. Pop stanowczo nie był w
guście mężczyzny, ale to było całkiem coś nowego. Lepsze niż gówno, którym
próbowała go karmić telewizja i radio, gorsze od ukochanego klasycznego rocka,
a jednak.. A jednak coś w tym było. Coś, co sprawiło, że Levi nie potrafił
odwrócić wzroku. I być może miało to coś wspólnego z opaloną cerą, długimi
nogami i smukłymi rękoma, które były pokryte tatuażami. Levi już nawet nie
wiedział na co ma patrzeć. Ba, nawet sam tekst piosenki miał w sobie sens i nie
mówił po raz kolejny o jakiejś pieprzonej imprezie na plaży.
– Co to? – spytał kobietę, gdy
otrząsnął się po paru pierwszych sekundach teledysku, oczekując od niej
jakiegoś konkretnego wytłumaczenia czy choćby powodu.
– Interesujące, prawda? –
rozemocjonowała się Hanji, poprawiając zsuwające się z nosa okulary. – Najlepsza
drag queen, jaką kiedykolwiek widziałam!
Levi zamarł, zamrugał, a
następnie przetworzył.
– Drag queen? Więc to jest-
– Stuprocentowy mężczyzna w
przebraniu kobiety! – uśmiech Hanji nie mógł być już szerszy, jakby właśnie
dokonała swojego najważniejszego odkrycia. – Tak wygląda bez przebrania.
A jednak życie nadal potrafiło
czymś zaskoczyć. Levi nie uważał, że powinien zdefiniować swoją orientację, być
może dlatego, że nigdy nikt mu się nie podobał. Ale patrząc na zdjęcie, które
Hanji wysłała, serce zabiło mu mocniej. Młody mężczyzna, który na nim widniał,
był w lekko pochylonej pozie. Miał brązowe, roztrzepane włosy, okulary w grubej
oprawce na zgrabnym, małym nosie oraz wydatne usta. I te oczy, które najwyraźniej
były zielononiebieskie a nie zielone, od których Levi nie mógł wręcz oderwać
wzroku.
– I co sądzisz? – spytała Hanji,
gdy jej przyjaciel obejrzał już cały teledysk.
A co Levi miał sądzić? Nie mógł
jej przecież powiedzieć, że to najpiękniejszy człowiek, jakiego kiedykolwiek
widział. I wcale nie wierzył w miłość od pierwszego wejrzenia. Nie istniało nic
takiego.
– O czym? – odparł, nie bardzo
wiedząc czego się spodziewać.
– O kim! – Hanji sprostowała
jego pytanie. – O Eve Love! Jest piękna, boska! A jaki ma głos…
Levi nie mógł się z tym nie
zgodzić. Wszystko co zostało powiedziane było samą prawdą, której nie chciał
przyznać na głos. On, Levi Ackerman, pracownik całodobowego supermarketu, NIE
był zafascynowany mężczyzną, który przebierał się w damskie ciuchy i zarabiał
więcej od niego.
– Normalny człowiek, jak każdy
inny – burknął, ciągle wpatrując się w zdjęcie.
– To dlaczego się rumienisz? …Levi?
Levi!
– Żegnaj, Zoe.
Mimo że zakończył rozmowę i nie
miał wiszącej nad sobą Hanji, Levi włączył teledysk jeszcze raz, wsłuchując się
uważnie w słowa.
And I think you
blocked my number, so I got a new phone
Cause I'll always be
there even when you think you're alone
Hello, never gonna say goodbye
Choć nie chciał się do tego
przyznać, gdzieś w ciemnych zakamarkach jego umysłu odzywał się głos, który
twierdził, że Levi wcale nie miałby nic przeciwko, gdyby ktoś taki jak Eve go
prześladował. Lecz mężczyzna nie chciał się z nim zgodzić.
Następne dni były dla Leviego
ciężkie. W pracy nic się nie zmieniło, ale miał same nocki. Kończyło się to na
tym, że całe dnie praktycznie przesypiał w swojej ciasnej, małej kawalerce w
centrum miasta, a resztę wolnego czasu spędzał na siłowni. Jeśli miał wymienić
jedną rzecz, z której był dumny, było to jego ciało. Może i Levi nie imponował
wzrostem, ale na pewno nie miał filigranowej budowy. Jego brzuch zdobił nie
sześciopak, a ośmiopak. Górna część
klatki piersiowej, ręce oraz nogi również były ładnie wyrzeźbione. Hanji
śmiała się z przyjaciela, że wygląda jak jedna z greckich rzeźb.
– Nie sądzę – odparł wtedy Levi,
a kąciki jego ust uniosły się lekko w rozbawieniu. – Mój penis raczej nie mieści się w ich kanonie męskiego
piękna.
To był jeden z niewielu razy,
gdy Hanji nie wiedziała co ma odpowiedzieć, przyzwyczajona do gderliwego,
poważnego i ewentualnie sarkastycznego przyjaciela. Stała jedynie, otwierając i
zamykając usta niczym karp wyciągnięty z wody.
– Mój mały, kochany munchkin
potrafi żartować! – zawyła, zamykając Leviego w niedźwiedzim uścisku i
przyciągając zaciekawione spojrzenia przechodniów.
– Odczep się, cholerny
okularniku – burknął Ackerman, lecz wcale nie próbował się wyswobodzić. Zoe na
drugi dzień wyjeżdżała.
Tak, stanowczo nic nie zmieniło
się w rutynie Leviego, a przynajmniej nic, do czego by się chciał przyznać.
Jak, na przykład, do przeglądania informacji o Erenie Jeagerze –
dwudziestosześcioletnim młodym mężczyźnie, który stworzył Eve Love. Levi
naprawdę go polubił i to do tego stopnia, że kanał drag queen został jednym z 3
subskrybowanych kanałów na jego koncie na youtube. Hanji nie zorientowałaby się
co się dzieje, gdyby nie zmienił swojego dzwonka na telefonie, który zadzwonił
podczas ich rozmowy na Skype’ie. Nie skomentowała swojego odkrycia i dlatego
Levi zaczął się jej obawiać, nie znając jej zamiarów.
Dzisiejszy dzień również zaczął
się zwyczajnie. Po skończonej pracy mężczyzna wrócił do domu w stanie lekkiego
otępienia. Dzień wcześniej leciał mecz jego ulubionej drużyny siatkarzy, więc
nie przespał tylu godzin, ile by chciał. Wkroczył do mieszkania posuwistym
krokiem, skopał buty z nóg nie trudząc się nawet ich rozwiązaniem i rzucił
torbę na krzesło w kącie pokoju. Wkroczył smętnie do łazienki, czując potrzebę
opłukania twarzy, by pozbyć się nieznośnego uczucia piasku pod powiekami, i
spojrzał w lustro. Jego szare oczy były lekko zaczerwienione od niewyspania, a krótkie,
czarne włosy błagały o szczotkowanie. Lecz nawet mimo nieświeżego wyglądu można
było zauważyć, że Levi był przystojnym mężczyzną. Miał trójkątną twarz z ładnie
zarysowanymi kośćmi policzkowymi i prostym nosem. Oczy zdobiły długie rzęsy i
cienkie brwi, a na czole nie można było dopatrzeć się ani jednej zmarszczki. Levi
wyglądał młodo. Bardzo młodo.
Po opłukaniu twarzy poszedł
włączyć swojego laptopa i zrobić sobie coś do jedzenia. Nie miał siły na
robienie czegoś bardziej skomplikowanego, a żołądek domagał się paliwa, więc po
chwili siedział na swojej brązowej kanapie z talerzem jajecznicy w jednej ręce
i z widelcem w drugiej. Levi nienawidził ciszy, dlatego w jego domu zawsze
musiało coś grać. Często zdarzało się, że oglądał film, a w tle leciała
ulubiona muzyka, przez co mężczyzna nie czuł się tak przeraźliwie samotnie.
Chciał tak zrobić i tym razem, ale jego uwagę przyciągnęła mała jedynka obok
kanału Eve na youtube. Ręka z widelcem drgnęła nad myszką. Levi nie chciał,
naprawdę nie chciał oglądać tego filmu, ale dłoń właśnie w tym momencie zaczęła
żyć własnym życiem i nie posłuchała swojego pana.
– Hej wam – opalona ładna twarz
pokazała się na ekranie. Eren poprawił kamerę laptopa i skierował ją bardziej
na siebie i drugą osobę, która siedziała razem z nim na łóżku w ciemnozielonym
pokoju. W tle można było zobaczyć półki z książkami oraz parę plakatów starych
metalowych zespołów. – Nie mam dzisiaj dla was żadnego teledysku, ale chciałem
wam zaprezentować moje najnowsze odkrycie, człowieka konia. Jean, przywitaj się
ze wszystkimi.
– Jeager! – warknął Jean, uderzając
Erena pięścią w ramię. – Nie możesz choć raz zachować się poważnie?
Eren posłał w stronę przyjaciela
olśniewającą biel perłowych zębów w uśmiechu i poczochrał jego platynowe włosy.
Levi zmarszczył na ten widok nos, zgadzając się mentalnie z porównaniem Jeana
do konia i wpychając sobie do buzi kawałek jajecznicy.
– Wybacz, przyzwyczajenie.
Jean przewrócił na to oczami i
popchnął Jeagera lekko w bok i zmuszając go do oparcia się o ścianę, a sam
położył głowę wygodnie na jego kolanach. Eren zaśmiał się cicho i poprawił
przesunięte ramiączko bokserki.
– Wracając do tematu, chciałem
wam przedstawić mojego przyjaciela, Jeana. On jest odpowiedzialny za większość
moich stylizacji, więc jak się coś nie podoba, to znacie już winnego – poklepał
przyjaciela po ramieniu, a Levi poczuł dziwne ukłucie zazdrości. Eren nagle
wyprostował się i zepchnął Jeana ze swoich kolan, przez co ten sturlał się z
łóżka. Zbliżył się do kamery, a Levi mógł zobaczyć kolczyk w prawej dziurce
nosa. Srebrne, cienkie kółko.
– Co do cholery, Jeager!?
– Zamknij się, Kirstein. Przypomniało
mi się coś – oświadczył radośnie Eren, a jego twarz wypełniła praktycznie cały
ekran, zasłaniając jednocześnie gramolącego się z podłogi Jeana. – Dostałem wczoraj
maila od fanki. Normalnie na nie nie odpowiadam, ale tu raczej zrobię wyjątek.
Pozwolę go sobie najpierw przeczytać.
„Droga Eve Love.
Na początku chcę napisać, że
jestem wielką fanką twojej twórczości. W mojej ocenie jesteś bardzo piękna i
masz cudowny głos! Pokazałam twoje piosenki mojemu przyjacielowi. Rzadko kiedy
podziela moje zainteresowania, ale w tym wypadku bardzo cię polubił, choć tego
mi nie przyzna. Tak, Ravioli, słyszałam twój nowy dzwonek. I ciągle znam twoje hasło do gmaila, więc
wiem co przeglądasz!
Mój przyjaciel jest tobą
zafascynowany. Dzięki tobie sam zaczął próbować swoich sił jako drag queen.
Bardzo bym chciała, żebyś go poznał! Choć pewnie to niemożliwe. W każdym
wypadku życzę ci powodzenia w dalszej twórczości. Jesteś najlepsza!”
Widelec wypadł z ręki Leviego.
Jego i tak już niezdrowo blada twarz zbladła jeszcze bardziej, a oczy otworzyły
szeroko w wyrazie niemego przerażenia. Szczerze liczył na to, że nie chodziło
tu wcale o niego, a tego maila wcale nie napisała Hanji. Tylko ona nazywała go
Ravioli, ale pocieszał się myślą, że przecież nigdy nigdzie nie występował, a
tym bardziej nie paradował w damskich ciuchach, więc może za dużo sobie
wyobrażał.
– Dzięki ci bardzo za te miłe
słowa – powiedział Eren, siadając wygodnie znowu koło Jeana. – W tym miesiącu
jestem bardzo zajęty, ale za miesiąc robię sobie wakacje. Chętnie go wtedy poznam!
Podałaś jego numer, więc pewnie jeszcze dzisiaj zadzwonię.
– Błagam, nie rób tego – Jean westchnął
ciężko, wycierając swoją koszulką twarz. – Gdy dzwonisz do obcych osób, kończy
się to klęską.
– Nieprawda! – zaprzeczył gorąco Jeager, odwracając głowę od kamery i patrząc
na przyjaciela. – To był tylko jeden… dwa razy! – Kirstein jedynie wzruszył
ramionami i położył się na łóżku, łapiąc za poduszkę leżącą obok i zaczynając
ją miętosić w rękach. – Dobra, na dzisiaj kończymy, bo zaraz zobaczycie jak
popełniam morderstwo. Do usłyszenia!
Levi wyłączył szybko laptopa
zestresowany. Odstawił na bok pusty talerz, a sam zawinął się w koc i położył
na kanapie. To nie mogła być Hanji, prawda? Nagle jego telefon zawibrował,
obwieszczając nową wiadomość. Levi wyłowił rękę spod koca i wziął komórkę ze
stołu. Z uczuciem niepokoju odblokował ekran i przeczytał wiadomość od Zoe,
która najwyraźniej wyczuła, że o niej myślał. „Nie ma za, Ravioli!”
– Mój Boże…
Hahaha wiedziałam, że to będzie dobre 😁 kolejną część proszę szybko mi wysłać na priv. Tą część potraktuje jako prezent urodzinowy ^^
OdpowiedzUsuńTo się zapowiada... Kompletna klęska Leviego xD Nie bardzo łapię się w postaciach, więc się nieco momentami gubiłam i musiałam posiłkować googlem .__.'
OdpowiedzUsuń